Arturo Sandoval otworzył nowy cykl Świat Wielkiej Muzyki.


Arturo Sandoval zaskoczył Kraków!

Koncert Sextetu Arturo Sandovala, który odbył się 17.02 w Centrum Kijów  był pierwszym z  cyklu pt. „Świat Wielkiej Muzyki”.

Małgorzata Skowrońska - Gazeta Wyborcza

"Kraków kulturalnie niełatwo zaskoczyć. W mieście festiwali z niemal każdej dziedziny sztuki, koncertów, wernisaży, spotkań, weekendowy wybór może przyprawić o ból głowy. Tym razem wygrali ci, którzy zdecydowali się na koncert Arturo Sandovala.
Skromny koncert. Nie ma scenografii (robią za nią wyświetlane na scenie efekty świetlne), żadnych tancerek, oszałamiających efektów i podobnych bajerów. Na scenie tylko sześciu facetów, średnia wieku... cóż, nie młodzieniaszki. Lider to ubrany na czarno starszy pan z wydatnym brzuszkiem. A jednak jest coś, co przykuwa uwagę i sprawia, że trudno od tej grupy oderwać oczy.

Słuchając jego niebiańskiej trąbki...
Arturo Sandoval reklamowany (i nie jest to chwyt promocyjny, bo to zdobywca m.in. 10 Grammy) przed sobotnim koncertem jako światowej klasy trębacz, to tak naprawdę multiinstrumentalista. Na dodatek tancerz, śpiewak i – jak się okazało – świetny gawędziarz. Nie każdy artysta potrafi nawiązać taką nić porozumienia z widownią. Sandoval robi to bezbłędnie.

Słuchając jego niebiańskiej trąbki czy też szalonych perkusyjnych popisów, ma się wrażenie uczestniczenia nie tyle w koncercie, ile w domówce, na którą zaprasza ten znakomity muzyk. Wrażenie tym silniejsze, gdy zasiada do fortepianu albo gdy przechadza się po scenie, rozmawiając z towarzyszącymi mu muzykami, a momentami także z widownią.

Sandoval ma też w sobie coś, czego wielu równie jak on utytułowanym gwiazdom brakuje – to rodzaj luzu, który drobne pomyłki czy chwilowe niedociągnięcia zmienia w żart. Taka doskonałość w niedoskonałości, która nic z wielkości artysty nie ujmując, dodaje jej wręcz sznytu. Czy to kwestia kubańskiego temperamentu, czy scenicznego obycia – trudno dociec.

Świat Wielkiej Muzyki
Kino Kijów nie jest najlepszym miejscem na koncerty. Szczególnie tego rodzaju muzyki, jaką uprawia pochodzący z Kuby trębacz. Zasiadanie w kinowych fotelach, gdy nie można pokołysać się w rytm muzyki, wymusza jednak inną sceniczną percepcję. Fakt, że Sandoval i jego muzyka mają w sobie magnetyzm, od którego trudno

się odciąć. A w tym nawet wymuszająca sztywność zachowań kinowa sceneria nie przeszkadza.

Koncert Sandovala był pierwszym z zapowiadanego przez Witolda Wnuka cyklu pt. „Świat Wielkiej Muzyki”, który ma łączyć jazz i klasykę. Jeśli kolejni wykonawcy pójdą w ślady kubańskiego trębacza, krakowscy melomani, nawet ci najbardziej wytrawni i wymagający, będą mieli na co czekać."
Małgorzata Skowrońska.